piątek, 27 września 2013

Chwilowo zmiana bloggerzystki

Przepraszam was drodzy Borussen ale nie mogę pisać bloga ponieważ mam zły stan psychiczny .
Jak na razie bloga będzie pisała Wanessa mam nadzieje że nie jesteście źli . :* 

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 8

Chwile jeszcze posiedziałam z Mullerową. Wypiłysmy kawe, zjadłyśmy po zapiekance i plotkowałyśmy jak to dziewczyny. Czas nam zleciał szybko, i trzeba było się szykować...na kolacje z Mario. Poszłysmy z Niną do mnie do sypialni i zaczełyśmy szperać w szafie z ciuchami. Chciałam wygladać poprostu bosko dla Goetze
Po długim grzebaniu w szafie wyciągnełyśmy wszystko co może się nam przydać
- Mirella zobacz a ta stylówa - pokazała Nina
- Nie - zaprzeczyłam
- Hmmmm... no to może ta
- Idealna - zasmiałam się i poszłam się przebrać







****





Dziesięć minut później wyszłam ubrana w to co przygotowała mi Nina wyglądałam zjawiskowo. Jak nigdy się sobie podobałam. Byłam zachwycona. Nie mogłam się już doczekać kolacji z Mario. Poszłam z Niną na taras poinieważ, musiałam się pomalować
- Nie ruszaj się tylko okey - poprosiła mnie Mullerowa 
- Dobrze,  dobrze - przytaknełam i spełniłam ta prośbe 
- Oluś tylko teraz masz sie nie ruszać bo ubije
- Kredka do oczu ? - spytałam 
- Tak - odpowiedziała
Po tym jak Nina mnie pomalowała zadowolone usiadłysmy i patrzałyśmy w niebo
- Chciałabym być aniołem - oznajmiłam 
- Ja też i to nie wiesz jak - powiedziała Mullerowa
- Zapomniałabym o wszystkich krzywdach, które urządzili mi moi pożal się Boże rodzice
- Posłuchaj kotek, wiem że nigdy o tym nie zapomnisz. Ale spróbowac zawsze można - pocieszyła mnie Nina
- Racja. Dobra już jest po osiemnastej. za niedługo Mario będzie. - uśmiechnełam się










****




Nie całą godzine pózniej 

Ja i moja towarzyszka siedziałyśmy na kanapie gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i stał tak Goetze z bukietem róż. 
- Cześć, wejdź - przywitałam sie i zaprosiłam go do środka 
- Wyglądasz nieziemsko - zakomplementował mnie
- Dziękuje - podziękowałam 
- Idziemy ? - spytał 
- Tak idziemy - odpowiedziałam, wziełam kurtke i wyszłam 
Pojechaliśmy do bardzo drogiej restauracji. To są nie moje klimaty. Ale musiałam wytrzymać. Mario poprosił mnie o kurtke, dałam mu ją a on ją powiesił na wieszak. Chwile później przyszedł do nas kelner i zaprowadził nas do stolika. Dał nam karty i poszedł.
- To co wybierasz ? - spytał mnie Mario 
- Wiesz...ehh... nie wiem - powiedziałam wprost - posłuchaj to nie moje klimaty
- Szczerze ? 
- Prosiłabym 
- Moje też nie. Chciałem ci zainponować 
- Udało ci sie tak w półowie. Wole kebaba lub knysze 
- To co idziemy na tego fast food'a 
- No pewnie 
- To chodź

---------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest rozdział. Po raz kolejny przeprasza, że nie dodałam wczoraj, ale neta nie mniałam. Te dwa tygodnie bez rozdziały to ze wzgledu na zły stan psychiczny. Następny rozdział jak będzie 10 komów.





Ps. Co powiedzie na bloga o Kubie i Milenie Lewandowskiej ? 
Piszcie w komentach co sądzicie o tym i czy byscie czytali









niedziela, 15 września 2013

Drogie Borussen

Rozdział pojawi się Jutro. Dzisiaj nie mam jak bo moja mama ma urodziny i zabrała mi na ten cały dzień laptopa i musze pisać na tel . Rozdział spodziewajcie się o 18.30. Pozdrawiam Baaaajaa

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 7

- Jestem kuratorem pani rodziców. Chciałem panią poinformować, że  pani rodzice wychodzą z więzienia - powiedział. Dla mnie to był jak nóż w plecy. Nie chciałam mnieć z nimi do czynienia.
- A co ja mam z tym wspólnego ? - spytałam zdołowana
- Oni chca sie z panią spotkać - odpowiedział kurator
- Słucham ?! Oni myślą ? Tyle złego ile mi zrobili, próby samobójcze, załamanie nerwowe i oni jeszcze wiedzą co. I tak poprostu chcą się spotkać - powiedziałam prawie krzycząc 
- Niech się pani uspokoi. Nie warto krzyczeć. Jak się pani zastanowi czy chce sie pani z nimi spotkać to prosze niech pani do mnie zadzwoni - oznajmił
- Nie ma co się zastanawiać, nie i koniec. Dowidzenia - pozegnałam się i rozłączyłam 
To nie mogła byc prawda. Oni mnieli siedzieć w więzieniu jesczze 3 lata. Jejuś niemiecka sprawiedliwość. Tacy ludzie jak ci moi pożal się boże rodzice raczej bydlaki, powinni na stosie spalać, bo oni nie zasługują na życie. Kurator popsuł mi cały dzień, nie wiem jak uda mi sie wytrzymać kolacje z Mario 
- Mirella kocie. Kto to dzwonił ? - spytała Mullerowa
- Kurator moich rodziców - odpowiedziałam
- Twoich rodziców ? - powiedziała ze ździwieniem - przecież twoi rodzice nie żyją
- Skłamałam - przynałam ze wstydem
- Ale dlaczego ?
- Bo oni...
- Co oni ? - spytała ponownie
- Nie chcem o tym mówić - powiedziałam i popłakałam się
- Mirella skarbie. Wszystko będzie dobrze nie płacz. Prosze cię - pocieszała Mullerowa. Bez ìskutku






***


Płakałam dość długo. Nie mogłam się uspokoić. Znowu pojawili się oni, Ci co zniszczyli mi psychike i życie. Nina ciągle mnie uspokajała, lecz nic to nie dało. Wszystkie złe wspomnienia wróciły. Znowu przestane ufać ludzią. Nie rozumiem po co chcieli się spotkać, to chyba było do ;przewidzenia że się z nimi nie będe chciała spotkać.
- Mirella, kochanie może odwołasz tą kolacje z Mario ? - zaproponowała Nina
- Nie, nie odwołam jej - powiedziałam stanowczo
- Wiesz bardzo się z tego ciesze - usmiechneła się Mullerowa
- Heh ja też - lekko się usmiechnełam

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki ten rozdział. Ale mam bardzo ciężką sytuacje psychiczną . Wiem ze ten rodział banalny pewnie nawet nie będzie zadnego komentarza. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam