- Coś się skarbie stało ? - zapytał
- Tak stało się... twoja Nina dzwoniła - krzyknęłam
- Jaka moja Ninką ? O co Ci chodzi ?
- Nie udawaj głupiego. Jak się kąpałeś to dzwoniła do Ciebie, żebyś do niej przyjechał i porozmawiał o was... wiesz jesteś żałosny - nie chciałam dać po sobie poznać, że to wszystko mnie bardzo boli. Starałam się być twarda...
- Mirella ja Ci to wszystko wyjaśnię - wstał i złapał mnie za rękę
- A jest tu coś do wyjaśniania ? - zapytałam
- Tak jest.... - odpowiedział - usiądź
Usiadłam na kanapie, starałam się wszystkie złe emocje z siebie wyrzucić...
- Słucham ?
- Miri.. ile znasz Ninę ? - zapytał. Nie widziałam związku z tym wszystkim
- Za dwa miesiące będą dwa lata. Nie widzę związku z tym wszystkim... - odpowiedziałam
- Cztery lata temu... Nina była moją narzeczoną... - wyjawił.
SZOK !!
- Jak narzeczoną ?
- Tego samego dnia jak miałem brać z nią ślub, zrozumiałem, że nie chcę się wpierdolić w małżeństwo.... byłem młody, zaczynałem dobrą karierę piłkarską. Nie chciałem tego niszczyć - wyznał
- Przykro mi, że tak na Ciebie naskoczyłam. Ale mogłeś mi na początku to wszystko powiedzieć, a nie ukrywałeś - Zmiękłam, przeprosiłam go za to. Fakt nie powinnam tak od samego początku krzyczeć, ale on powinien mi to powiedzieć
- Nic się nie stało - przytulił mnie
- o 14 : 30 po Arka na lotnisko jechać musimy.
- a która jest ? - zapytał
- Nie wiem - sięgnęłam po swój telefon, i sprawdziłam. - 13 : 30
- To trzeba się szykować
Poszłam za radą mojego kochanego, ale najpierw poszłam do kuchni wyłączyć gaz i zakręcić butle gazową.
5 minut później byłam już w sypialni zaczęłam wybierać jakieś ciuchy, Mario mi oczywiście pomagał tak bardzo, że aż wcale... Mówił, ze we wszystkim mi ładnie, co nie jest prawdą. W końcu wybrałam coś fajnego.
- Mam piękną dziewczynę - przytulił mnie
- Hahahaha nie....
- Hahaha Tak dziecko drogie - rzucił mnie na łóżko i namiętnie pocałował
- Złaś ze mnie ! - krzyknęłam - Kara na seks do odwołania
- Że co ? - od razu wstał. Rozśmieszyło mnie to
- No kara !! Szykuj się i wychodzimy
O 14 : 05 wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko po mojego kuzyna Arka.
*****
Była już godzina 14 : 40 gdy wysiedliśmy z samochodu...
- Jak zwykle spóźniona - pomyślałam. Mario wziął mnie na barana i zaczął biec i taranować wszystkich do okoła. 15 minut biegliśmy, z tego co się później dowiedziałam, samolot z Monachium miał drobne opóźnienia i jeszcze nie wylądował. Więc musieliśmy czekać. Była gdzieś 15 :30 gdy zobaczyłam Arka całego i zdrowego, podeszliśmy do niego a go zamurowało.
- Siemka - przywitałam się z nim. Mocno się przytuliliśmy do siebie. Ten ciągle się gapił na Mario. - Arek ?!?!?!?!?! Halo ?!?!?
- Jejuś, to Mario Goetze we własnej osobie - wytukał
- Nic specjalnego - dodałam. Mario się tylko źle na mnie spojrzał i uśmiechną jak to on.
- Siemka - podał Gromkowi rękę
- Cześć - również Podał rękę Mario
- Arek jestem - przedstawił mu się
- Gromek mam dla Ciebie złą wiadomość - Zaczęłam
- Jaką ?
- Nie mam dla Ciebie jeszcze pokoju
- I gdzie będę spał ? - Zapytał
- Mam pomysł. Mirella może zamieszkacie na czas remontu u mnie ? Ty będziesz spać ze mną a Arek
w gościnnym pokoju - zaproponował
- Nie wiem - wachałam się
- No zgódź się - nalegał
- Dobra - dałam za wygraną
Pojechaliśmy do mnie po to, żebym się spakowała.
-----------------------------------------------------------------------------------
Taki denny ten rozdział...
JESTEŚ TO KOMENTUJ !!!